30.10.2013

Choco Cafe - pijalnia kawy i czekolady

Wracamy. I to nie tylko do pracy nad blogiem, ale przede wszystkim do naszych ulubionych miejsc. Na pierwszy ogień, po wakacyjnej przerwie poszła znana nam kawiarnia Choco Cafe. Umiejscowiona w rzędzie kamienic na ulicy Wiślnej, tuż przy Rynku zaprasza w swoje progi. 

Jakiś czas temu miałyśmy okazję wpaść do Choco Cafe na mały bankiecik związany ze zmianą nazwy. Wtedy też obiecałyśmy odwiedzić to miejsce raz jeszcze. Zobaczyć jak poszedł remont i stworzenie kolejnych sal, jak rozrosło się menu i w jaki, nowy sposób, Choco będzie zachęcało do wizyty.

Poniedziałek okazał się idealnym momentem na odwiedziny. Cisza, spokój, kawa po wiedeńsku, ogromne capuccino, kawy z likierami smakowymi, espresso, latte. Do wyboru do koloru. Chciało się kosztować. 
Menu ciekawe, pełne nowych smaków. Ceny kawy wahają się od 6 do 13 zł co na tak bliską okolicę Rynku uważamy za ogromy plus. Tym bardziej, że filiżanki i szklanki są dość duże. Ucieszą zatem każdego smakosza kawy. 


Jeśli jednak nie przepadamy za tym napojem, możemy skusić się na herbatki, napoje zimne czy nawet wina - wystarczy poprosić kelnera o kartę. 

Trzy sale, wszystkie w ciepłym brązowo-czekoladowym kolorze zachęcają, by zasiąść w fotelu i rozkoszować się kojącą muzyką. Klimat Choco zdecydowanie nam odpowiada. Duża sofa w środkowej sali, wygodne krzesła i ławy. 
Dla najmłodszych przygotowany kącik, więc rodzice chętni na kawę będą spokojni, że ich pociechy zajmą się kolorowanką a nie wyciąganiem serwetek z pojemnika (swoją drogą serwetniki są śliczne)



Jednak przede wszystkim na uwagę w tym lokalu zasługują lampy, które idealnie wpasowują się w wystrój, do tego wspaniały zestaw ciast i tortów, lody i wina. Spokojnie tam. I miło. Dobre miejsce na pogaduchy z koleżankami czy na romantyczne wyjśćie na małe conieco. 

Jeśli jesteśmy spragnieni kawy, a nie mamy przy sobie gotówki, natomiast dysponujemy przeczytaną książką, można w Choco Cafe wymienić ją na ciepły czarny napój. Książek jak widziałam jest już sporo, dlatego nie ma się czego obawiać. Wspaniała inicjatywa. Miejsce sprzyja czytaniu. Kto jednak nie czyta, może zachwycić się sztuką. Na ścianach wiszą bowiem prace młodych artystów. Jeśli kogoś urzeknie obraz nic nie stoi na przeszkodzie, by go kupić.


Zapraszamy! My czekamy na chłodniejszy dzień i wpadamy tam na czekoladę!

Więcej zdjęć na Pintarest

Tekst: Madzik
Zdjęcia: Kasia S.

3.07.2013

C2 Południe Cafe

Takiego miejsca jeszcze nie było na naszej kawowo-herbacianej mapie Krakowa. Co za klimat proszę państwa. Chcecie poczuć się jak w salonie zagubionym w latach osiemdziesiątych? Kwiecista kanapa, czerwone fotele, stary odkurzacz, radio i mundur milicjanta. Takich gadżetów sprzed lat jest tam wiele, a każdy przywołuje jakieś wspomnienia. I co chwilę mówię tylko: o takie coś miałam kiedyś w domu! Wystrój tak ciekawy, że ciężko oderwać wzrok.

 
Ale przejdźmy do rzeczy. Przyszłyśmy na kawę. I kawa była. Dobra, z mleczną pianką, niską ceną i wyrazistym smakiem. Ceny wahają sie od 5 do 8 złotych. Tak więc spokojnie możemy wypić większą dawkę kofeiny. I choć to blog o kawie to będę chwaliła zupełnie inny napój, który w gorące popołudnie okazał się strzałem w dziesiątkę. Mowa o oranżadzie. Takiej zwykłej, najprostszej. Takiej której smak pamiętam z dzieciństwa, gdy biegło się z butelką do skupu, by wymienić jedną czerwoną oranżadę na drugą żółtą. I każda z nich była dobra. Jeden łyk i wróciło dzieciństwo. To było przepyszne.


Współtowarzyszki mojej wizyty skusiły się na herbatki. Nie byłabym sobą, gdybym nie skosztowała, co też czaiło się w ich filiżankach. A tam owoce, przyprawy, aromaty, które kusiły, rozgrzewały, dodawały energii. Przepyszne. Wybór herbat jest wielki wiec polecam wybrać się do C2 Cafe Południe przynajmniej kilka razy, żeby nadrobić wszystkie smaki. Bo warto. Jak nie herbatkę to kawę, a jak nie te dwa napoje to moją ukochaną oranżadką ochłodzić przełyk. Eh, szkoda tylko, że nie podają takiej w woreczkach ze słomką. To było by coś! 


C2 Cafe Południe mieści się w tym samym lokalu na Osiedlu Górali, gdzie znajdziemy też Kino Sfinks oraz bibliotekę miejską. Tak więc przy okazji jest miejsce na dobry film czy książkę. Co szczególnie chwalimy i polecamy. Niesamowite wrażenia z "popołudnia" w Południu urozmaiciła nam dodatkowo gra w Jengę, którą uwielbiamy i zdecydowanie wrócimy, by rozegrać kolejną partyjkę. Bo tam czułyśmy się jak w domu. Miła obsługa, dobre napoje. Czego chcieć więcej od takiej formy wypoczynku? Tylko powtórki!
 
Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

C2-Południe Cafe
Osiedle Górali 5, Kraków
dla ciekawych:

www.c2poludnie.pl
www.facebook.com/C2PoludnieCafe 

Tekst i zdjęcia: Madzik

28.06.2013

Shake & Bake

Lody lody dla ochłody? Tak, zdecydowanie tak. Tyle tylko, że świat oferuje nam już trochę więcej niż tylko lody. Mały lokal na Dunajewskiego, tuż przy przystanku Teatru Bagateli oferuje nam smakołyki, które nie dość, że ochłodzą, to jeszcze bajecznie rozpieszczą nasze podniebienia. Na pierwszy ogień idą mrożone herbatki. Czerwony napój, pełen malin, lodu, żurawiny dodaje orzeźwienia i mocno stawia na nogi. Ja wybrałam wersję bez cukrową, jednak jeśli ktoś chce się skusić na bardziej słodszą, taka również jest dostępna. Kasia natomiast zamówiła zieloną herbatkę z jaśminem i bzem. Wrażenie smakowe? Fantastycznie orzeźwia, smak jest natomiast ciekawy i intensywny. Oryginalny pomysł na napój o wyjątkowym smaku i zapachu.


Niestety napoje były...za dobre. To spowodowało zwiększenie apetytu. Sięgnęłam po sernik. Wyborny. Jak dla mnie idealny bo bez rodzynek. Słodki a jednak nie przesłodzony. W sam raz. Lekki i o dziwo dość pożywny. Nie wiem czy to pogoda, czy nasze łakomstwo spowodowało, że ani na herbacie ani na serniku się nie skończyło. Na trzeci już ogień poszły shaki. Ja wybrałam wersję śmietankową z moimi ukochanymi białymi Michałkami. Kasia pozazdrościła mi słodkości i skusiła się na maliny z gorzką czekoladą i żałowała, że wzięła najmniejszą wersję!

Dobrze, że czekały na nas inne obowiązki, bo myślę, że długo kosztowałybyśmy smakołyki, które oferuje lokal. Miejsce niewielkie. W sam raz żeby usiąść i poczekać na przygotowanie napoju. Shaki podawane są w trzech rozmiarach od małego po duży. Dlatego też każdy może wybrać sobie swoją dawkę słodkości. Herbaty oferowane w wysokich szklankach, to wystarczająca ilość napoju. Jest pysznie i choć człowiek zje dość dużo słodkiego nie może oprzeć się wrażeniu, że było to zdrowe. Ciekawe co na to nasi dentyści? Czekając na tramwaj czy autobus zdecydowanie polecamy wstąpić do Bake & Shake. Na kawę, herbatę, shak'a, czy ciasteczko. Może warto wyjść czasem z ciepłego środka transportu i skosztować czegoś dobrego?
 
Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Shake & Bake
Dunajewskiego 2, Kraków
dla ciekawych: www.facebook.com/shakeandbakepl


Tekst i zdjęcia: Madzik

23.06.2013

Spazio Coffee & Cocktail Bar

Tak blisko Rynku Głównego, a jednak rzadko zaglądam na ulicę Szpitalną. W sumie nie wiem dlaczego, przecież tam też może czaić się na mnie jakaś kawowa atrakcja. Nie myliłam się. Na rogu czeka na nas Spazio Coffee & Cocktail Bar. A w nim? Zasiadamy na półpiętrze. Idealne miejsce dla lubiących obserwację. Stąd mamy widok i na salę umieszczoną na górze, gdzie stoją wygodne szare sofy, a także możemy podglądać tych, którzy w fotelach rozgościli się na dole. A co dla nas najważniejsze - mamy widok na kawę. Barista nawet nie podejrzewa, jak mocno przyglądamy się procesom parzenia przez niego kawy. I to nas zachwyca!
Decydujemy się na latte. Chyba jestem uzależniona od tego rodzaju kawy bo zauważyłam, że zamawiam ją najczęściej. Podana w ogromnych filiżankach z liściastym wzorem. Taka dawka kofeiny idealna jest na leniwe popołudnie po pracy. Spazio oferuje obecnie popularną kawę z areopresu. Myślę, że następnym razem wybiorę się właśnie na ten rodzaj podawania kawy. Dostępna jest również kawa z dripera. Obydwie wersje w cenie 8 złotych.

Przystępne ceny zachęcają, żeby posiedzieć dłużej. Dodatkowo możemy coś podjeść, czy napić się w upalny dzień naturalnych soków. Pogoda dopisuje. Dlatego też myślę, że każdy znajdzie dla siebie coś pysznego. Jest upalnie więc dużym plusem jest wnętrze lokalu które przyjemnie chłodzi, gdy na zewnątrz słońce nie daje spokoju. Miejsca jest dużo, jest to idealny lokal na wyjście z większą grupą znajomych. Choć dla jednostek lubiących zabawę w węższym gronie też znajdzie się ustronne miejsce. Jak chociażby stolik na półpiętrze gdzie miałam okazję spędzić miłe popołudnie. 

Dla tych, którzy jednak chcą złapać trochę słońca, przed wejściem czeka sympatyczny stolik. Nic tylko zamówić kawę i dać się ponieść wspaniałej muzyce sączącej się z głośników. Dla spacerowiczów polecam obejść wszystkie ściany i zwrócić uwagę na intrygujące zdjęcia. Gdzie były robione? Tego dowiecie się chyba tylko mając ze sobą atlas, bo ich opisem są szerokości i długości geograficzne. Ciekawa zabawa w bardzo ciekawym miejscu.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Spazio Coffee & Coctail Bar
Szpitalna 9, Kraków
dla ciekawych: www.facebook.com/Spaziobar

Tekst i zdjęcia: Madzik

17.06.2013

BonJour CaVa

Piękne słońce, pyszna kawa - BonJour CaVa !
Do CaVy wstąpiłam w trakcie wycieczki rowerowej w niedzielne, słoneczne popołudnie. Upalna pogoda skłoniła mnie do zamówienia schłodzonego, ziołowego Wostoka i cytrynowego Fritz limo. Tego mi było trzeba! Na ścianie przy barze wypisane zostały pyszne desery, kawy i lunchowe posiłki. Oferta lokalu to przede wszystkim bogactwo tart i ciast.  Wchodząc do tego miejsca, nie spodziewałam się tak dużej powierzchni. Możemy być więc spokojni i nie obawiać się, ze nie znajdziemy wolnego stolika. Wnętrze jest przestronne i bardzo ciekawie urządzone. 


To, co urzeka w tym miejscu, to duży, efektowny, podświetlany bar nadając miejscu szczególny charakter. Lokal stylizowany jest na urokliwą, francuską knajpkę. Wzorowanie się na klimacie z Prowansji jest szczególnie widoczne w drugiej sali, która zdobiona jest przez francuskie dodatki, gazety, wieszaki i figurki. Pogodne popołudnie oświetlało duże okno wychodzące na park. 


Zaglądając do witryny pełnej smakołyków, zwróciła moją uwagę tarta z truskawkami. Dokładnie taka jak na zdjęciu, które zapamiętałam ze strony lokalu na fb. Rzecz wspaniała dla oka i podniebienia - bo kto nie lubi truskawek? W Cavie, w ciszy i spokoju, można zasiąść na drewnianych schodach wewnątrz lokalu bądź na pufie i przyglądać się ruchliwej ulicy Warszawskiej z zupełnie innej perspektywy. Z miłą chęcią skorzystam z uroków tego klimatycznego miejsca jeszcze nie raz. Wspomnienie pozytywnie nastrajającej CaVy zostanie ze mną na długo.
Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

BonJour CaVa

Tekst i zdjęcia: Kasia



8.06.2013

Sweet Surrender

Jeśli jest jakieś miejsce w Krakowie, które KONIECZNIE trzeba odwiedzić, to bez wątpienia jest to "The Sweet Surrender". Możecie mi wierzyć lub nie, ale w takiej kawiarni dawno w tym mieście nie byłam. Wiem, niewiele osób słyszało, że w ogóle istnieje takie miejsce. A jednak. Na Zabłociu tuż pod mieszkaniami rodem z największych marzeń. Pod loftami w Młynie. Z ulicy niepozornie wyglądające,  w środku urzekające. Klimatem, wystrojem, zapachem mielonej kawy. 


Pierwsze, co zwróciło moją uwagę w The Sweet Surrender to zdecydowanie ściany. Nieodnowiona cegła, pomalowane na różne kolory filary podtrzymujące sufit. Kolorowe różnorakie fotele wyciągnięte prosto z babcinego pokoju. Stoliki różnego kształtu i wielkości. A wszystko to choć mogące na pierwszy rzut oka robić chaotyczne wrażenie, sprawia, że czujemy się jak w domu. Jak u kogoś w salonie. Gdzieś gdzie bardzo chętnie przyjdziemy, wypijemy dobrą kawę, zjemy ciasteczko i zatracimy się w rozmowie z towarzystwem.


Wymieniać dalej plusy? Nie starczyło by miejsca na blogu. Kawiarnia oferuje nam różnego rodzaju kawy. Co miesiąc serwowany jest inny rodzaj ziaren z innego państwa świata. Możemy skosztować kawy parzonej w areopresie, czy dripie. Zamówić sobie herbatkę, kawę mrożoną, do tego ciasteczko, kanapki lub tortillę. Muzyka płynąca z głośników lekko urzeka i nie pozwala wyjść. Ludzie spędzający tam czas sprawiają wrażenie jakby byli tu od zawsze, dlatego też i ja poczułam się tam od razu dobrze. Obsługa wykwalifikowana, chętnie rozmawia z klientami, dzięki czemu wiele możemy dowiedzieć się o serwowanych kawach czy herbatach. 


Chwila rozmowy z managerem pozwoliła nam odkryć znaczenie tego miejsca. Nazwa kawiarni to tytuł piosenki, napisanej przez Spencera Greena, który w wieku 23 lat zmarł na raka. Zostawił po sobie melodię, która opisuje stan jego duszy. A wystrój samej kawiarni to salon, taki jakie pewnie można zobaczyć w wielu amerykańskich domach. Miejsce w którym chcemy siedzieć i słuchać takich utworów. Kawiarnia prowadzona jest przez Fundację NCM Polska, która jest komórką misji chrześcijańskiej z USA. Jej głównym celem jest zintegrowanie lokalnej społeczności, dlatego The Sweet Surrender oferuje nam wiele atrakcji, od spotkań dotyczących kawy, po koncerty, wystawy, wydarzenia. Dlatego też każdy kto czuje w sobie artystę, może z czystym sercem zgłosić się do właścicieli lokalu i zaoferować zaprezentowanie swojego talentu.

Nie będę więcej pisać, posłuchajcie tej piosenki, a potem idźcie na jedną z lepszych kaw w mieście i rozkoszujcie się tym miejscem, klimatem.
 
Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Sweet Surrender
Zabłocie 25, Kraków
dla ciekawych: www.facebook.com/sweetsurrenderkrakow


Tekst: Madzik, zdjęcia: Kasia

29.05.2013

Magia Cafe Bar

By poczuć odrobinę magii udałyśmy się nigdzie indziej jak do Magia Cafe Bar. Przytulna kawiarenka mieści się na Placu Mariackim 3, dosłownie kilka kroków od Rynku Głównego. Nasze pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. W tej zabytkowej kamienicy, wnętrza zaaranżowano w sposób przystępny, a zarazem urokliwy. Do dyspozycji miałyśmy właściwie kilka pomieszczeń. Wybrałyśmy jasne podwórze.  


Po chwili namysłu zdecydowałyśmy się na złożenie zamówienia i już po chwili sączyłyśmy przepyszną latte z lodami i bitą śmietaną. Jakby tego szczęścia było mało, zdecydowałyśmy się jeszcze na tartę z duszonymi porami, kozim serem i miętą. To był strzał w dziesiątkę! Z trudem udało mi się odebrać talerz Madzi w celu uwiecznienia tego kulinarnego dzieła. Myślę, ze po całym tygodniu pracy taka rozpusta dla podniebienia należy się każdemu. 


Godziny otwarcia powinny stanowić przykład dla innych lokali. Ogródek jest bowiem otwarty od godz. 8.00 do 2.00 w nocy. Tak więc już od samego rana możecie rozkoszować się przysmakami z bogatej oferty sałatek, bagietek oraz chwalonej już tarty. A przede wszystkim aromatycznych kaw i smakowitych herbat.


Przemiła obsługa chętnie przedstawi ofertę dnia, sprawnie przygotuje i poda posiłek z uśmiechem. Karta dań zaskoczyła nas miło, a to za sprawą szeregu dowcipów i powiedzonek, które z pewnością uprzyjemnią czas oczekiwania na zamówienie. Tak magiczne miejsce należy, a wręcz trzeba odwiedzić. Miękkie kanapy i spokojna, nastrojowa muzyka nadaje temu miejscu kameralny i odprężający charakter. W sam raz na podarowanie sobie chwili wytchnienia.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Magia Cafe Bar
Plac Mariacki 3, Kraków

Tekst i zdjęcia: Kasia

25.05.2013

Tajemniczy Ogród

Jedna z bardziej rozpoznawalnych kawiarni krakowskiego Kazimierza. Umiejscowiony na Placu Nowym Tajemniczy Ogród ma nam do zaoferowania dość dużą przestrzeń. Kilka sal, każda utrzymana w podobnym klimacie jednak o odmiennych kolorach zachęca by zasiąść w wygodnych sofach lub przysiąść się do stolika. Tuż przy wejściu możemy usiąść obok starych drewnianych drzwi. Dla spragnionych świeżego powietrza idealne będzie miejsce przy szeroko otwartym oknie, lub też wybranie ogródka, z którego możemy oglądać toczące się na placu życie. A jest na co patrzeć! Sprzedawcy gołębi, staroci, ubrań, lub chociażby wpatrywanie się w wygłodniałych ludzi czekających na swoją zapiekankę. 
 

Oferta lokalu jest dość duża, od kaw czarnych, białych smakowych po te mrożone z lodami i bitą śmietaną. Dość duży wybór również dla miłośników herbat jako nieco lżejszego napoju, a w menu znajdziemy również koktajle,czekolady, kanapki, sałatki. Chciałoby się powiedzieć do wyboru do koloru. Tajemniczy Ogród oferuje ziarna kawy Filicori Zecchini, które już mieliśmy okazję kosztować w innych miejscach, dlatego też możemy liczyć na wysoki poziom zaparzonej dla nas kawy jak i na niesamowity jej smak. Ja skusiłam się na mrożoną kawę z domieszką Irish Cream (14 zł) i otrzymałam porządną dawkę kofeiny, lodów i bitej śmietany. Uczta dla każdego lubiącego trochę słodkości. No może troszkę więcej niż trochę :)


I choć to blog o kawie i herbacie, nie mogę nie wspomnieć o czymś co ucieszyło moje oko, a zadowoliło żołądek kogoś innego. Gigantyczna szarlotka podana z lodami i bitą śmietaną, to dla tych, którzy po kawie będą mieli jeszcze niedosyt słodkości i miejsce na małe co nieco. Deser idealny! 



Tajemniczy Ogród już od drzwi informuje, że ugoszczą nas od godziny 8 rano, aż do jutra. Także z czystym sercem możemy wypić kawę, przespacerować się po Placu w celu zakupienia jakiegoś unikatu, by potem powrócić do innej sali na kolejne smakołyki. Jest w czym wybierać. Miejsca też jest dużo, dlatego w większym gronie także się tam odnajdziemy.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Tajemniczy Ogród
Plac Nowy 9, Kraków

Tekst i zdjęcia: Madzik

18.05.2013

HAMSA hummus&happiness coffee pub

W piątkowe popołudnie ugościła nas klubokawiarnia HAMSA. Restobar zlokalizowany jest na ul. Miodowej 41. Kawiarnia wystartowała zaledwie 3 tygodnie temu, jako odpowiedz na zainteresowanie coraz szerszego grona klientów modnej ostatnio restauracji o tej samej nazwie. Do kawiarni można wejść zarówno od ul Miodowej jak i Szerokiej.


Jeśli jeszcze do tej pory nie piliście kawy beduińskiej, to właśnie wizyta w HAMSA będzie doskonałą okazją do jej spróbowania. Na to niesamowite doznanie zawarte w małej filiżance gęstej kawy połączonej z aromatycznym kardamonem wymaga odrobiny cierpliwości, gdyż jej przyrządzenie nie należy do najłatwiejszych i najszybszych. Ziarna kardamonu są tłuczone na miejscu w moździerzu na proszek. Kawiarnia przywiązuje bardzo dużą role do jakości wykonania tejże kawy. Klasyczny sposób przygotowania opiera się na 3 krotnym parzeniu, taka tradycyjną metodę stosuje się także tutaj.


Czekając z niecierpliwością na napar, rozglądamy się wokół. Wnętrze urządzone  przez projektantkę Sylwię Liana, ochłodzi nas w upalne dni dzięki grubym murom. Na ścianach widzimy płótna, lustra i oczywiście wielką dłoń będąca symbolem klubokawiarni - izraelski symbol otwartości chroniący przed złem. Wnętrze jest jasne, ciepłe, wprawia w pozytywny nastrój. HAMSA wspiera inicjatywę „zawieszonej kawy”: czyli kupujesz dwie kawy - jedną wypijasz, drugą  „zawieszasz” dla nieznajomego, który zajrzy do kawiarni później.  Barman zaznacza ten fakt na tablicy. Potem ktoś inny, kto przychodzi do kawiarni, może odebrać kawę za darmo.


Po chwili przychodzi zaparzana w niezwykle magiczny dla mnie sposób kawa z dodatkiem trzeciej najdroższej przyprawy na świecie (po szafranie i wanilii). Myślę, że ten napój może skutecznie konkurować z redbull'em :) Drugą kawą, którą miałyśmy sposobność skosztować była kawa przyrządzona z AeroPressu. To futurystycznie brzmiące urządzenie szykuje kawę w ciągu niespełna 30 sekund. Przy czym wydobywa napar niezwykle aromatyczny, kawa jest klarowna i niemal pozbawiona goryczy. Oprócz tych oryginalnych kaw, HAMSA serwuje kawy mrożone, miętowe, latte. Na dworze startuje grill, gdzie możemy posłuchać ciepłych housowych rytmów dochodzących z płyt gramofonowych. Kiedy będziecie spacerować po Kazimierzu, szukając spokojnego, oryginalnego i orientalnego miejsca do rozmów, wypoczynku, odetchnięcia, zróbcie przystanek właśnie tu, w HAMSA. Łapka wskaże Wam drogę :)

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

HAMSA hummus&happiness coffee pub
Miodowa 41, Kraków

Tekst: Kasia, zdjęcia: Kasia i Madzik

9.05.2013

NieLubię Poniedziałków!

Miejsce jest żywcem wyjęte ze słynnego filmu z Bohdanem Łazuką. Tym, którzy jeszcze go nie widzieli polecam na wieczorny seans. A po filmie zapraszam do kawiarni – niech Was nie zmyli nazwa, że to tylko herbaciarnia. Już od ulicy możemy dostrzec, że ściany pokryte są białymi flizami (lub jak się chyba mówi poza Krakowem płytkami). Z sufitów zwisają ciekawe w kształtach lampy i żyrandole. Każdy stół i każde krzesło jest inne, co akurat całemu wnętrzu dodaje niesamowitego uroku.


Wejdźcie i usiądźcie wygodniej. Czeka na Was wielki skórzany fotel, albo parapet okna, skąd możecie obserwować ulicę. Jednak najbardziej w całym lokalu, moją uwagę przykuł kredens, który jest równocześnie ladą. Mebel wbudowany w ściany wygląda bajecznie. Identyczny stał lata temu u mojej babci w kuchni. Wspomnienia. Przed kredensem znajduje się wnęka, w której na sofach możemy odpocząć, ale...znów mój wzrok skupił się bardziej na stojącej w rogu...pralce. Nieśmiertelna Frania ozdabia tę część zawieszonych w czasie Poniedziałków. 

 
Każda minuta spędzona w tym miejscu czymś mnie zaskakuje: a to nietypowy dodatek, a to ciekawy plakat na ścianie czy obraz. Myślę, że wielu z was z nostalgią sięgnie po menu, które zapisane jest w cienkim niebieskim zeszycie szkolnym, takim jakie mieliśmy zanim na okładkach zaczęli dominować bohaterowie z seriali czy muzyczne gwiazdy. Dużymi i wyraźnymi literami spisane herbatki, kawy, soki, przekąski. Wybór jest spory. Ja zdecydowałam się na kawę piernikową. Mogłam wybrać sobie nawet formę jej podania: zwykła, z mlekiem, latte. Ciekawy sposób na jeszcze ciekawszy smak, co bardzo mi się mi spodobało. Kaw jest całe mnóstwo: do wyboru do koloru. To samo herbaty. Możemy skosztować czarnych, zielonych, białych czy czerwonych. Popijając ciepłe napoje warto rozejrzeć się po wystawie prac wiszących na ścianach, zostać na wieczorny koncert, czy po prostu wsłuchać się w muzykę płynącą z głośników. 

 
W Klubie dużo się dzieje, dlatego polecam tam częściej zaglądnąć, a wieczorny spacer ulicą Krowoderską zaprowadzi nas tuż przed drzwi lokalu. 
Aha...jak sama nazwa delikatnie sugeruje: w poniedziałki nieczynne :)

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Krakowska Manufaktura Czekolady
Szewska 7, Kraków

Tekst i zdjęcia: Madzik

4.05.2013

Czajownia - komu herbatę?

Tym razem czas na herbatę. Tylko herbatę. Klimatyczna dzielnica Kazimierz ma w swoim repertuarze tak wiele restauracji i lokali, że bardzo ciężko zdecydować się gdzie wstąpić. Ja zdecydowałam się na małą herbaciarnię Czajownia. Miejsce tuż za synagogą na Józefa 25 wygląda dość niepozornie z zewnątrz. Z ulicy przypomina malutki sklep z herbatą i przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy warto tam wejść. Na szczęście wizyta się opłaciła. Czajownia jest mała, ale urocza. Kilka stolików, na środku wielka konstrukcja z baldachimem, pod którym możemy usiąść po turecku przy niskim stole i obserwować proces parzenia naszej herbaty. Lekko przygaszone światła, lampki na ścianach i żółto czerwone barwy dodają odpowiedniego nastroju. Na ścianie wiszący gong lekko kusił, by w niego uderzyć.


Karta herbat jest bardzo bogata. Prawdę mówiąc ciężko na pierwszy rzut wybrać jedną. Ja miałam ochotę co najmniej na dziesięć z całej listy, a to i tak nie wszystko, co zdołałam przeczytać. Trzeba przyznać, że opis każdego gatunku i rodzaju herbat jest na tyle ciekawy, że warto zagłębić się na dłużej w lekturze. Do wyboru mamy herbaty białe, zielone, czerwone, czarne  z różnych regionów świata. Jeśli jednak komuś od razu uda się wybrać którąś z proponowanych herbat, może wezwać kelnera za pomocą małego dzwoneczka. 

Samo parzenie herbaty możemy doglądać osobiście przy ladzie. Czas zaparzenia odmierzany jest za pomocą małej klepsydry więc mamy pewność, że wszystko jest odpowiednio zorganizowane. Herbata, podana w odpowiednim czajniczku w towarzystwie uroczych małych czarek smakuje rewelacyjnie. Zdecydowanie polecam wybrać się większą grupą i skosztować kilka rodzajów herbaty. Napar podawany jest w różnej wielkości czajniczkach, szklankach lub czarkach, więc możemy zdecydować ile herbraty chemy wypić.


W trakcie picia możemy zagrać w dostępnego w Czajowni chińczyka, szachy czy karty, a także poczytać książkę. A co ciekawe jeśli przyniesiemy książkę do lokalu, herbatę dostaniemy za darmo. Tym pomysłem uwalniania książek dla innych jestem zachwycona. Po co zatrzymywać jedną pozycję tylko dla siebie, skoro możemy ją podarować dalej. Rewelacyjne miejsce na leniwe ciepłe popołudnie, miła obsługa i przede wszystkim smaczna herbata. Nie będzie więc niczym nowym, jeśli powiem, że koniecznie muszę tam wrócić.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Czajownia
Józefa 25, Kraków

Tekst i zdjęcia:Madzik



1.05.2013

Punkt KA

Miejsce z pomysłem, choć ma dopiero sześć tygodni już zasługuje na uwagę i oczywiście na odwiedziny. Ulica Biskupia, tak blisko Rynku Głównego jednak tak niechętnie odwiedzana. A to błąd, bo jest ciekawa zarówno na krótki spacer jak i na zajrzenie do Punktu Ka. Więc wchodzimy! Trochę mroczne wnętrze prowadzi nas do pomarańczowej sali o wdzięcznej nazwie Czkawka. Jeśli podniesiemy wysoko głowę, odkryjemy, że wiatrak wentylatora jest równoczeńsnie śmigłem helikoptera. Tuż obok znajduje się różowa Po-matka, gdzie jak sama nazwa mówi jest tak różowo, że aż słodko. Bar znajdziemy nie gdzie indziej niż w biało-niebieskiej sali Bar-ka. Za kotarą natomiast znajduje się czerwone pomieszczenie p.ka z dużym lustrem, siedzeniami jakby wyciągniętymi z kinowej sali. Kto zgadnie znaczenie nazw poszczególnych sal? Polecam pogłówkować. 


Zdradzę natomiast napis znajdujący się na końcu lady przy barze. Punkt odniesienia - to nic innego jak miejsce gdzie powinniśmy przynieść wykorzystane przez nas naczynia. Z wrażenia jakie wywarł na mnie Punkt Ka zostawiłam swoją filiżankę na stoliku (oj nieładnie Madzik, nieładnie!). A jeśli będziemy już wychodzić to niechybnie zrobimy to używając drzwi z nazwą Punkt Wyjścia. Punkt KA to połączenie: kobiet (choć nie tylko dla kobiet), koncertów, kawy, książki, kina i komunikacji. To miejsce gdzie łączą się punkty zaczepienia, odniesienia z orientacyjnym, stycznym czy widzenia - tak przeczytamy na ich stronie.


Menu jest niewielkie. Ceny kawy wahają się od 5zł za espresso do 7 zł za latte. Tak więc możemy spokojnie nie nadwyrężając portfela wybrać się do Punktu ze znajomymi. Kawoklubiarnia zawiesza też kawę dla swoich klientów, lub ściślej mówiąc to klienci zawieszają kawę dla kolejnych. Tu ciekawostką jest rodzinna, istniejąca do 1965 roku, kawa Poli sprowadzana aż z Włoch. Jej końcowy smak i aromat to efekt długiego procesu jaki przechodzi każde zielone początkowo ziarno: czyli suszenie aby pozbyć się wilgotności, podgrzewanie i suszenie (razem około 15 minut) później przez 10-15 dni ziarna są przechowywane w kontenerach aby puściły soki - oleje, wtedy są gotowe do użycia. Ta podawana w Punkcie Ka to 85% arabiki i 15% robusty i macie 100% pewność, że smakuje ona jak ta we Włoszech - co potwierdził nam po przetestowaniu 50 różnych jej odmian na naszej twardej wodzie Pan Dawid przedstawiciel tej firmy.

Jeśli komuś nie smakuje natomiast kawa, możemy wypić herbatkę firmy Richmont za 7 zł, albo nawet pokusić się o kubek świeżego soku, kakao lub szklankę mleka. Do napojów warto skosztować ciasteczka kusząco wystawionego na ladzie. 
Punkt Ka jest dość duży i jak zauważyłam idealnie przystosowany do tego by wybrać się tam z dziećmi. My racząc się kawą możemy plotkować, natomiast pociechy w tym czasie mogą grać, rysować czy nawet bawić się na koniu na biegunach. Podsumowując powiem krótko, warto odejść z utartych ścieżek Plant i Rynku by zagłębić się w niedalekie zakamarki krakowskich ulic.  

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Punkt KA
Biskupia 2, Kraków

Tekst: Madzik i Iza, zdjęcia: Madzik

28.04.2013

Bonamedia

Uwielbiam miejsca, które nie tyle co zatrzymują pędzący czas - ale w magiczny sposób mnie w nim przenoszą. Na ulicy Kanonicznej 11 - dosłownie kilka kroków spacerem od Rynku Głównego, jest takie właśnie miejsce. Księgarnia i kawiarnia w jednym. Bonamedia, bo o niej dziś chcę Wam opowiedzieć, to miejsce niezwykłe. Pełno tu wysokich półek aż do sufitu z kolorowymi książkami, które czekają aby je otworzyć i przeczytać.


Wygodne fotele i ławki z poduchami zachęcają, by się na nich rozłożyć. Czuć zapach domowego ciasta. Mimo wielu gości, którzy wchodzą i wychodzą nie jest zbyt tłocznie. Można odpocząć z najbliższą osobą. Wsłuchać się w spokojną chilloutową muzykę. Lub zwyczajnie poobserwować jak tuż obok nas przy sąsiednim stoliku babcia czyta bajkę wnuczkowi. Nikt się nigdzie nie śpieszy. Każdy cieszy się tą powolną chwilą, której czasem nam brakuje w codziennym zagonieniu.


Tu skusiliśmy się na wyjątkowe herbaty przyrządzane na miejscu. Ładnie pakowane w dość dużych torebkach, zanurzone w wodzie o odpowiedniej temperaturze, powoli uwalniały swój aromat. Byłam zaskoczona, że dostaliśmy je w naprawdę wielkich filiżankach, a każda z nich kosztowała zaledwie 7zł. Mieszanka Bona to wyborna kompozycja herbat cejlońskich Earl Grey i naturalnym pomarańczowym aromatem. Natomiast Mieszanka Mnichów łączy w sobie smak jaśminu, lawendy i egzotycznych korzeni.


Przyznam się, że już od dziecka byłam zakochana w takich miejscach, które przypominają mi co nieco z wyglądu antykwariat. Tu czuć, że książki naprawdę mają dusze. Nie stoją ciasno upchane na zwykłych regałach, ale dumnie prężą swoje grzbiety na solidnych drewnianych półkach. Nawet wielka lampa ma swój wyjątkowy charakter i wygląda jak strony z bardzo starej księgi. Obrazy na ścianach pokazują nam zatrzymane chwile z ubiegłych lat. Wszystko jest na swoim miejscu. Najbardziej zaskoczyło mnie pomieszczenia w podziemiach, które odkryłam przypadkiem już praktycznie wychodząc. Tajemnicze schody zaprowadziły mnie do przestronnych sal, gdzie odbywają się spotkania z pisarzami, wieczorki poetyckie czy przedstawienia dla dzieci. Tu czuć jeszcze wyraźniej atmosferę sprzed lat, a ściany są zapewne nasiąknięte niejedną szeptaną tajemnicą.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Bonamedia
Kanoniczna 11, Kraków

Tekst i zdjęcia: Iza

26.04.2013

Cafe Kładka

Powiedzieć o tym miejscu, że jest urocze, to za mało. Ma swój klimat, magię, a przede wszystkim zachwyca oryginalnością. Podczas mojej pierwszej wizyty tutaj, urzekła mnie różowa wielka kanapa, na której możemy wygodnie rozgościć się ze znajomymi. Potem zauważyłam duży fotel, obity w kolorową tkaninę, który aż się prosił by siedząc na nim wypić kawę. Teraz, gdy słoneczko ogrzewa nasze zimowe jeszcze twarze, warto usiąść przed wejściem, na drewnianych ławach. Ściany lokalu ozdobione są przepięknymi malowidłami autorstwa Mikołaja Rejsa. Dla niewprawnego oka, rysunki przedstawiają jakieś dziwne stwory. Jednak gdy się przyjrzeć, lub podpytać właścicielkę kawiarni o znaczenie, dowiemy się, że na ścianach widnieją strzygi, bazyliszki czy wiły. Wszystko oparte na mitologii słowiańskiej delikatnie daje nam do zrozumienia, że jesteśmy tuż tuż obok Wisły. A kto wie, co tam się może czaić pod wodą. 

 
Co możemy wypić w Kładce? Wybór mamy duży, dlatego polecam tu zaglądnąć więcej niż jeden raz. W chłodne dni możemy raczyć się sokami, piwkiem czy popularną teraz Fritz-Kolą. Ale myślę, że nie to zasługuje na szczególną uwagę. Najważniejsza w Kładce jest kawa. Tu możemy kosztować Filicori Zecchini - kawy wypalanej w Bolonii. Osobiście zamówiłam latte i z czystym sercem powiem, że była przepyszna. Stały nadzór nad kawą sprawuje pani Kasia, dystrybutorka, dlatego też możemy być pewni, że nasza kawa będzie zaparzona idealnie, przez tyle sekund ile należy, a ziarna będą zmielone znakomicie. Czy można chcieć większej rekomendacji widząc jak ktoś dba o podawaną nam kawę? O kawie tej napiszemy niedługo więcej, a dla niecierpliwych, polecam zapytać o szczegóły właścicielkę lokalu. Na pewno chętnie opowie o aromatycznym, czarnym napoju.


Ponieważ zbliżają się coraz cieplejsze dni już niedługo podreptam znów do tego miejsca, a to za sprawą kawy z chałwą, która jest serwowana w mrożonej formie. Już nie mogę się doczekać tego smaku. Jeśli ktoś waha się, jaką kawę skosztować, problem rozwiąże na pewno akcja Zawieszona Kawa, w której Cafe Kładka bierze udział. Czy to nie idealna okazja by skosztować coś, czego nigdy nie piliśmy? A jeśli kogoś bardziej interesują herbatki, żaden problem. Tu mamy duży wybór herbat Fair Trade, gustownie ustawione w ślicznym kredensiku. 

 
Dużym atutem Kładki jest lokalizacja, blisko bulwarów, tuż nad Wisłą. Jest to idealne miejsce na przerwę w popołudniowym spacerze. Warto też podejść na samą Kładkę Ojca Bernatka i zauroczyć się przypinanymi przez zakochanych kłódkami. Uwierzcie mi można znaleźć ciekawe okazy. Kładka to nie tylko dobra kawa, ale także koncerty czy warsztaty dla dzieci. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie, a jeśli nie to na pewno pani Jola, właścicielka tego uroczego miejsca jeszcze coś wymyśli by urozmaicić nam pobyt w Kładce. Ja byłam zachwycona!

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Cafe Kładka
Mostowa 12, Kraków

Tekst i zdjęcia:Madzik

22.04.2013

Krakowska Manufaktura Czekolady

Już po przekroczeniu progu Krakowskiej Manufaktury Czekolady (ul. Szewska 7) poczułam się jak małe dziecko prowadzone przez rodziców za rękę. Miałam oczy dookoła głowy i za nic w świecie nie mogłam skupić wzroku. Tyle pyszności w jednym miejscu! Wchodzimy i za szybą widzimy jak ręcznie według tradycyjnej receptury, robi się te czekoladowe cuda. Można je w małej lub większej ilości zdegustować. Kilka kroków dalej odkrywamy sklep z czekoladkami, pralinkami, tabliczkami na wagę. Wszystko pięknie zapakowane, aż krzyczy do nas z półek aby skosztować. Jedziemy na górę ruchomymi schodami - tam czeka na nas urocza kawiarnia.

 
W powietrzu unosi się przyjemny zapach czekoladowych słodkości. Jest południe a ruch już jest duży. Zaskoczyło mnie, że przy stolikach siedzą całe rodziny: od dziadków po najmłodsze pokolenie, które tutaj zdecydowanie czuje się jak w magicznej krainie. Dzieciaki mają wielkie oczy za każdym razem jak kelnerka idzie z tacą pełną ogromnych deserów. Sala jest przestronna, bardzo stylowa przenosząca nas w nieco odległy klimat niczym z fabryki czekolady a my mamy wrażenie, że zza rogu zaraz wyjdzie sam Willy Wonka.


Sympatyczna obsługa (o czym mówią też napisy na koszulkach: słodziutki z Krakowa) przynosi nam do stolika niesamowicie wyglądające specjały, które podobno są najczęściej zamawiane. Czekoladowa Zima (13zł) to istny szał dla mojego podniebienia: genialne połączenie lodów śmietankowych z bananem, truskawką, delikatną mleczną czekoladą a na wierzchu bita śmietana - czy muszę dodawać, że z każdym łykiem chciałam więcej? Latte z czekoladą (12zł) to niespodzianka, która na samym dnie skrywa prawdziwą gorzką czekoladę po prostu rozpływającą się w ustach. Nic dziwnego, że wszyscy odwiedzający są tu szczęśliwi i uśmiechają się do siebie.


To miejsce musicie koniecznie odwiedzić będąc w Krakowie. Nadaje się zarówno na romantyczną i stylową randkę jak i popołudnie na plotki z przyjaciółką. Jeśli nie macie pomysłu na urodziny Waszego malucha - nic prostszego: możecie je zorganizować tutaj - a gwarantuję Wam, że dzieciaki będą je długo wspominać. Czy jest ktoś kto nie lubi czekolady? Jeśli tak - to założę się, że po skosztowaniu tej - zmienicie zdanie. Tu każda najmniejsza kosteczka ma w sobie kawałek historii naszych pradziadków i smakuje wyjątkowo.

Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)

Krakowska Manufaktura Czekolady
Szewska 7, Kraków

Tekst i zdjęcia: Iza