Miejsce z pomysłem, choć ma dopiero sześć
tygodni już zasługuje na uwagę i oczywiście na odwiedziny. Ulica Biskupia, tak
blisko Rynku Głównego jednak tak niechętnie odwiedzana. A to błąd, bo jest
ciekawa zarówno na krótki spacer jak i na zajrzenie do Punktu Ka. Więc wchodzimy! Trochę mroczne wnętrze prowadzi nas do
pomarańczowej sali o wdzięcznej nazwie Czkawka. Jeśli podniesiemy wysoko głowę,
odkryjemy, że wiatrak wentylatora jest równoczeńsnie śmigłem helikoptera. Tuż
obok znajduje się różowa Po-matka, gdzie jak sama nazwa mówi jest tak różowo,
że aż słodko. Bar znajdziemy nie gdzie indziej niż w biało-niebieskiej sali
Bar-ka. Za kotarą natomiast znajduje się czerwone pomieszczenie p.ka z dużym
lustrem, siedzeniami jakby wyciągniętymi z kinowej sali. Kto zgadnie znaczenie
nazw poszczególnych sal? Polecam pogłówkować.
Zdradzę natomiast napis znajdujący się na
końcu lady przy barze. Punkt odniesienia - to nic innego jak miejsce gdzie powinniśmy przynieść wykorzystane przez nas naczynia. Z wrażenia jakie wywarł
na mnie Punkt Ka zostawiłam swoją filiżankę na stoliku (oj nieładnie Madzik,
nieładnie!). A jeśli będziemy już wychodzić to niechybnie zrobimy to używając
drzwi z nazwą Punkt Wyjścia. Punkt KA to połączenie: kobiet (choć nie tylko dla kobiet), koncertów, kawy, książki, kina i komunikacji. To miejsce gdzie łączą się punkty zaczepienia, odniesienia z orientacyjnym, stycznym czy widzenia - tak przeczytamy na ich stronie.
Menu jest niewielkie. Ceny kawy wahają
się od 5zł za espresso do 7 zł za latte. Tak więc możemy spokojnie nie
nadwyrężając portfela wybrać się do Punktu ze znajomymi. Kawoklubiarnia
zawiesza też kawę dla swoich klientów, lub ściślej mówiąc to klienci zawieszają
kawę dla kolejnych. Tu ciekawostką jest rodzinna, istniejąca do 1965 roku, kawa Poli sprowadzana aż z Włoch. Jej końcowy smak i aromat to efekt długiego procesu jaki przechodzi każde zielone początkowo ziarno: czyli suszenie aby pozbyć się wilgotności, podgrzewanie i suszenie (razem około 15 minut) później przez 10-15 dni ziarna są przechowywane w kontenerach aby puściły soki - oleje, wtedy są gotowe do użycia. Ta podawana w Punkcie Ka to 85% arabiki i 15% robusty i macie 100% pewność, że smakuje ona jak ta we Włoszech - co potwierdził nam po przetestowaniu 50 różnych jej odmian na naszej twardej wodzie Pan Dawid przedstawiciel tej firmy.
Jeśli komuś nie smakuje natomiast kawa, możemy wypić herbatkę firmy Richmont za 7 zł, albo nawet pokusić się o kubek świeżego soku, kakao lub szklankę mleka. Do napojów warto skosztować ciasteczka kusząco wystawionego na ladzie.
Jeśli komuś nie smakuje natomiast kawa, możemy wypić herbatkę firmy Richmont za 7 zł, albo nawet pokusić się o kubek świeżego soku, kakao lub szklankę mleka. Do napojów warto skosztować ciasteczka kusząco wystawionego na ladzie.
Punkt Ka jest dość duży i jak zauważyłam
idealnie przystosowany do tego by wybrać się tam z dziećmi. My racząc się kawą
możemy plotkować, natomiast pociechy w tym czasie mogą grać, rysować czy nawet
bawić się na koniu na biegunach. Podsumowując powiem krótko, warto odejść
z utartych ścieżek Plant i Rynku by zagłębić się w niedalekie zakamarki
krakowskich ulic.
Więcej naszych zdjęć z tej kawiarni? Klikajcie na Pinterest :)
Punkt KA
Biskupia 2, Kraków
dla ciekawych: www.facebook.com/KApunktKA
Tekst: Madzik i Iza, zdjęcia: Madzik
Ja wybieram kakao ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja wiedziałam dlaczego!
Usuń